Tak w zasadzie to sam jestem sobie winien. Zylem nadzieja ze moze cos sie zmieni, ze moze w Sylwestra... Ale nie, jednak nie ma zadnej nadziei. Teraz tylko pogodzic sie z ta mysla i bedzie ok :(. Niesamowity ze mnie len mialem poswiecic 3 dnia na nauke, a tu raptem zostaje mi tylko Sroda. Moze jakos mi sie uda (jak zawsze). Musze naprawde troche odzyc w te swieta po tych wszystkich kurewskich dniach pelnych smutku. Nienawidze tego dzieciaka, a najbardziej ze to ze nawet nie wie czemu nie chce ze mna byc. Mam nadzieje ze juz sie wiecej nie spotkamy, tak bedzie latwiej o sobie zapomniec. Jak narazie przegrywam 0:2 ale do trzech razy sztuka, poczekamy zobaczymy...
Nkomu nie odbieraj nadziei, byc moze to ostatnia rzecz jaka posiada... - powiem jedno - "GOWNO PRAWDA !!!!!!"