Mam normalnie dosc wszystkiego - imprez, picia, wszystkiego dookola. Nic co robie nie ma najmniejszego sensu, przynajmniej dla mnie. Myslalem ze w koncu bedzie juz ok, wszystko sie poukladalo a tu teraz znow wszystko od poczatku zaczynac. Nie mam na nic sily. Staram sie nie myslec o tym ze moglbym znalezc sobie kogos lepszego od niej, bo wiem ze i tak nigdy sie to nie stanie...
Nom - sam juz nie wiem, powoli koncza mi sie sily i pomysly. A juz dzis przez moment myslalem ze bedzie dobrze. Ale nienawidze jak ktos mnie olewaaaa. Wiem co to znaczy dlatego nikomu tego nigdy nie robie. Napisala mi "nic na sile" - no nie wierze ze akurat ona to napisala :) Juz nie pamietam kiedy dostalem od Niej cos milego... Kiedy dzwonila... Dzis nawet Piotrek zapytal co sie dzieje. Trzymam cholera jakiegos smsa sprzed miesiaca zeby sobie czasem humor poprawic - no zenada jak dla mnie. Nie zamierzam juz zrobic nic, konkretnie nic w tym kierunku. Wyslalem dzis sliczniutka kartke ale i tak na nic to sie zda... Mam po prostu dosc starania sie, nie otrzymuje za to nawet jakiegos milego slowa. Moze ona to kiedys zrozumie ze nie wystarczy tylko mowic "Kocham Cie" czasem tez potrzeba cos zrobic...
Cos mi sie wydaje ze nie moge byc z osoba, ktora nie chce ze mna rozmawiac ;) Oczywiscie niesamowicie to brzmi ale wyglada to tak jakby wszyscy inni byli wazniejsi ode mnie. Jednak nie potrafimy sie dogadac ... Nom coz, bywa...
"Zmien siebie..., nim zmienisz ten swiat..."
A tak wogole to Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami...
Ale zresztą... czym są urodziny ? Dziś są, jutro ich nie ma. Jakos nie mam powodu do radosci w ten dzien ...
No i koniec - chujowo ale nic na sile. (dot...without space). Bylo naprawde cudnie i tylko to bede pamietal...